Corson - 2009-08-24 08:19:15

Nadeszła już północ. Spokój, cisza, bo w końcu komu chciałoby się po ciężkim dniu jeszcze buszować po zamku? No na pewno jednemu skrzatowi jakoś nie chciało się odpoczywać, bo rozkazano mu właśnie pojawić się po środku sali wejściowej. Małe pyknięcie spowodowane wcześniej pstryknięciem długimi palcami spowodowało teleportację w tym właśnie miejscu. Skrzat najwyraźniej czekał na kogoś. I te dwie osoby miały się zjawić niebawem, właśnie na spotkanie z owym skrzatem. Umywalka, bo tak miał na imię skrzat zacierał dłonie z wyłupiastymi i ewidentnie przestraszonymi oczami. Ze strachu również był niecierpliwy, ale nie okazywał tego po sobie. Nagle można było usłyszeć pohukiwanie sowy gdzieś w oddali, w zakazanym lesie...

Leanna - 2009-08-24 08:35:28

*Pojawiła się cicho schodząc po schodach. Spojrzała na skrzata i kiwnęła głową. Przez ramię miała przewieszoną torbę z całym dobytkiem, a na ręce siedziała jej sowa Henitte. Ubrana była w długie spodnie, bluzkę na długi rękaw, sweterek i szatę podróżną chociaż to ostatnie sama nie wie po co założyła.* Megera zaraz będzie. *Powiedziała stając niedaleko skrzata.*

Megera - 2009-08-24 14:37:25

* Megera dosłownie zeskoczyła ze schodów, niczym pantera. Wylądowała bezszelestnie, choć jej kozaki miały pokaźny obcas. Miała na sobie czarne, atłasowe rybaczki wpuszczone w buty, białą bluzkę ze stójką, podwiazaną gorsetem koloru hebanu. Na to narzucony długi, skórzany płaszcz, również czarny. W torbie przewieszonej przez ramię spoczywał bezpiecznie jej ekwipunek, a całość wieńczył długi miecz w ozbodnej pochwie na plecach, lekko zakrzywiony na końcu. Rozejrzała się po sali wejściowej, a jej źrenice- pionowe, jak u kota- jarzyły się delikatnie w ciemnosci. Dostrzegłszy dwójkę stojącą przy wejściu, poderwała się nagle i podskoczyła do nich, nieludzko szybkim ruchem. *

Corson - 2009-08-24 15:58:48

Skrzat skulił się na widok Megery ze strachu i drżącym głosem powiedział:
-Panicz Corson rozkazał mi przetransportować was w miejsce gdzie zaczniecie swą podróż. Jest bardzo osłabiony i bliski stania się swoim przeciwieństwem.- Skrzat wyciągnął obie dłonie w stronę Megery i Leanny.- Jesteście panie gotowe?- Spytał skłaniając głowę.

Megera - 2009-08-24 16:17:54

- Nie obawiaj się, mój gniew nie przeciw Tobie wymierzony.. Prowadź. - *warknęła cicho, podając mu rękę.*

Leanna - 2009-08-24 19:22:46

Coś warkliwa jesteś, Megero. *Powiedziała.* Prowadź, skrzacie. *Powiedziała do Umywalki z małym uśmiechem, który jednak po chwili znów przemienił się w codzienną obojętność i lekki smutek.*

Corson - 2009-08-24 20:28:46

*Skrzat ujął z szacunkiem dłonie obu czarodziejek i nagle ogarnęła ich nieprzenikniona ciemność. Taki stan przez chwilę się utrzymywał gdy nagle ciszę rozdarło ciche pyknięcie. Co dziwne skrzata już z nimi nie było, a Megera i Leanna stały po środku wielkiego, okrągłego pomieszczenia. Na posadzce owej komnaty była wielka, złota litera "A", a z komnaty wychodziło pięć wrót. Jedne były za czarodziejkami i były to drzwi wejściowe, zaś pozostałe cztery wychodziły na przeciw drzwi wejściowych. Prawdopodobnie prowadziły one do innych komnat. Nagle znikąd po komnacie zaczęły wirować małe, świetliste kule, które zaczęły się łączyć i zbliżać ku ziemi. Po połączeniu owych kul, pojawiły się sylwetki, czterech postaci.
- Witam! Nazywam się Scaldus Aravell.- Powiedziała jedna z postaci, a po chwili ujawniła swój wygląd. Po kolejnej chwili pozostałe trzy postacie również pokazały jak wyglądają. Wśród pozostałych trzech postaci bła wysoka czarownica o idealnych rysach za to pewnej srogości na twarzy, ale i dumie. Po jej lewej stał o głowę niższy i o wiele młodszy czarodziej, który miał na oko dziewiętnaście lat. Co dziwniejsze można było dostrzec w nim pewien cień podobieństwa do Corsona. Trzeci czarodziej stał po prawej Scaldusa i był dość umięśniony. Był równie młody co ten drugi czarodziej i tak samo był nieco podobny do Corsona. Jeżeli chodzi o samego Scaluda był to wysoki, szczupły starszy mag o dość potężnej budowie oraz emanującej potężnej od niego mocy.- Na pewno to was poprosił Corson jedyny prawowity dziedzic Aravellów o ratunek. Zostałyście przeniesione tutaj aby wysłuchać pewnej historii dotyczącej rodu Aravell. Ale najpierw...- Tutaj pstryknął palcami, a dwaj młodzieńcy zbliżyli się do niego.-...moi siostrzeńcy zajmą się wami i odprowadzą was do komnaty posiłkowej.- Czarownica i Scaldus zniknęli przez rozczepiające się wirujące świetliste kule. Za to bardziej umięśniony młodzieniec podszedł do Leanny, a ten drugi, który był przystojniejszy podszedł do Megery.

Leanna - 2009-08-24 20:36:08

Zzznaszsz ichch? *Zapytała Megerę w wężomowie. Kiwnęła lekko głową do młodzieńca i lekko się uśmiechnęła. Dziewczyna była trochę nieufna ale nie dała tego po sobie poznać.*

Megera - 2009-08-24 21:52:32

- Kpissssz, czssy o droge pytassssz?- *Odsyknęła.* - Gdybyśsss zobaczyła moich znajomych, jużss dawno uciekłabyśss z krzykiem... - *Zwróciła się do nieznajomych, skłaniając głowę.* - Zechciejcie wybaczyć, szanowni gospodarze, jednakże Smocza Córa nie zwykła jeść spokojnie, kiedy jej przyjaciel niezwłocznie pomocy potrzebuje. Jeśli zaś chodzi o powód, dla którego znalazł się on w takiej, czy innej sytuacji, to ta historia jest mi znana. Zaś jeżeli Leanna potrzebuje się posilić- gotowam tymczasowo wyruszyc dalej w pojedynkę. Z całym szacukniem, ale to mój kraj i zarówno teren, jak i wszelkie tutejsze magiczne sztuczki są mi znane. - *Jakby na potwierdzenie swoich słów obnażyła nieludzko ostre kły, uniosła dłoń, w której natyczniast zapłonęła kula czarnego ognia, a smocze źrenice rozbłysły nienaturalnym światłem.* - Tak więc, czcigodni magowie, wolicie tutaj stać i nas ugaszczać, prawiąc o legendach i baśniach, czy pomóc nam ratować naszego druha? - *wyprostowała się dumnie, co sprawiło, że wyglądała naprawdę groźnie i imponująco.*

Leanna - 2009-08-24 23:04:35

O drogęę pyttam, wieszsz. *Odpowiedziała.* Ty bardziej znaszszsz te okolicccce i pewnie mieszszszkańccców teżż. *Po chwili powiedziała normalnie.* Ja również niczego nie zjem ani nie wypiję. Nie ma dużo czasu na jakieś niepotrzebne sprawy, bo nie chcę mieć przeciwieństwa Corsona chodzącego gdzieś po dormitorium. *Wzdrygnęła się na samą myśl o tym, co by było.*

Megera - 2009-08-24 23:07:55

*Rzuciła jej zirytowane spojrzenie.* - Nie dopuśsscimy do tego. Poza tym, gdyby był sssswoim przeciwieńsssstwem, to zabijałby wszyssstko, co sie russssza.

Leanna - 2009-08-24 23:12:33

I nawetttt nie mam ochotty wiedzieććć jak by to wyglądało. Jeśśśli teraz jessst ssspokojny jak jessst wnerwiony to nie wiem jaki byłby późniejjj. *Sowa poruszyła się na ramieniu dziewczyny pohukując cichutko.*

Megera - 2009-08-24 23:21:58

*Zachichotała na wpół po wężowemu, co brzmiało dosć przerażajaco.* - Było by na odwrót...

Leanna - 2009-08-24 23:24:38

Więcccc nie dopuśśścimy do tego, by sssssssię przemienił w jakiegośśśśś potwora co nie ma mózzzgu. *Przypomniało jej się coś gdy usłyszała chichot Megery. Dostała aż gęsiej skórki.*

Corson - 2009-08-24 23:26:43

Dwaj magowie wyprostowali się dumnie wypinając pierś.
- Corson' owi nic nie będzie. A historia Aravellów będzie miała kluczowe znaczenie w złamaniu zaklęć, które były stworzone przez nasz ród dwa wieki temu.-Powiedział ten bardziej barczysty- Swoją drogą Corson ukrywał, że udał się do jaskini, a jak wiemy w naszych górach jest wiele jaskiń. Najpierw musiał aktywować swą krwią pieczęć, który oddzielał różdżki. I lepiej szybciej wyjść z tej komnaty...-Urwał bo wtrącił się mag mniej umięśniony jednak obdarzony bardziej urodą.
-...bo nieprzyjemne jest uczucie kiedy komnata wibruje od nadmiaru mocy. -Zakończył i wskazał na trzecie drzwi od lewej.- Zapraszamy.-Dodał skłaniając się lekko.

Megera - 2009-08-24 23:34:49

*Megera prychnęła.* - Nic mu nie będzie, liczy się tylko każda sekunda. Równie dobrze mozecie opowiadać w drodze. Nieprzyjemnych odczuć zaś doswiadczyłam tyle, że nic mnie już nie ruszy.

Leanna - 2009-08-25 11:06:53

*Leanna była tego samego zdania co Megera.* Jak mu nic nie będzie, to w takim razie czemu musiałyśmy o północy wstać, a nie rano na przykład. *Dziewczyna ledwo stłumiła ziewnięcie.*

Corson - 2009-08-25 13:41:09

-Chciałbyś, żeby cała szkoła wiedziała, że aportowałyście się ze skrzatem nie wiadomo gdzie? W nocy jest największa szansa niespotkania na korytarzach nauczyciela albo innych postronnych osób niezwiązanych ze sprawą.-Powiedział ten przystojniejszy i zapadła chwilowa cisza, która nie ciągnęła się długo.
- Zgodnie z przepowiednią, którą nasza czwórka doznała Corson zostanie w zupełności przemieniony dokładnie za tydzień. Historia rodu Aravell da klucz tego jak zdjąć z Corsona klątwę, a co najlepsze gdzie można będzie ego znaleźć. W obecnej chwili jest pomiędzy,dosłownie światem snu, a światem tym, w którym my żyjemy. Oderwał swoją świadomość od ciała spowalniając proces przemiany.

Leanna - 2009-08-25 16:55:53

A... No to jest różnica. *Zerknęła na Megerę.* To jak? Idziemy z nimi i słuchamy co chcą powiedzieć czy nie? *Zapytała po wężowemu.*

Megera - 2009-08-25 18:49:13

- Ssszczerze? Nie zsswykłam jadać z obcymi. Jak chccssą rozssmawiać, to tu i terazsss. Nie tylko oni sssą ssstarą rodziną. Mój rodowód jessst długi, jak ssstąd do Aussstralii, w tym akurat mnie nie przebiją. Jeśssli chcą grać w gierki, to prosssze bardzo, ale nie ze mną. - *Po czym dodała w normalnym języku, prostujac się dumnie.* - Z całym szacunkiem, ale nie musisz mnie, pouczać. Jak mówiłam- znane mi są tutejsze klątwy. Im szybciej zatrzyma sie działanie przekleństwa, tym mniejsze prawdopodobieństwo na powikłania i ofiara mniej cierpi. Znam również historię własnego kraju. Jeśli zaś wiesz, o czyms, co może nam pomóc, to albo zdradź mi to teraz, albo zejdź mi z drogi i nie przeszkadzaj.

Corson - 2009-08-25 19:01:02

Chyba nas nie zrozumiałaś. Magia rodu jasnowidzów sięga o wiele dalej niż magia tego kraju. My mamy własne zaklęcia, które dawniej chroniły i dotąd chronią jaskinię, w której ukryto drugą cześć Berła Przeciwieństw. Jednak ja osobiście ciebie nie zatrzymuję...*Tutaj nagle oczy umięśnionego młodzieńca zrobiły się zupełnie białe i ochrypły głos powiedział.*...Megero.*I wrócił do swojego normalnego głosu i ogólnie stanu.*Jednak twoja towarzyszka.*Tutaj skłonił się Leannie* Raczej niezupełnie wie o co konkretnie chodzi w tej sprawie, wiec myślę, że mogłaby zostać a po posiłku i opowieści wysłalibyśmy skrzata domowego abyście kontynuowały podróż razem. Jednak nie wiemy co na to powiedziałby nasz wuj. Ale mniejsza z nim.*Dodał i skrzyżował ręce.*Więc?

Megera - 2009-08-25 19:07:16

*Uśmiechnęła się drapieżnie.* - Zdaję sobie sprawę, jak silna jest magia jasnowidzów. Pytanie tylko, czy WY zdajecie sobie sprawę, jak silna jest moja? Doceniam Wasze zdolności, tak wiec i Wy doceńcie moje.



[Ekhm, nie, ze się czepiam, ale nie rób z jasnowidzenia zdolnosci "ja wiem to wszystko", przecież nie na tym to polega... :p]

Leanna - 2009-08-25 19:13:56

Mój ród też wccccale mały nie jesssssst. I ja tu nie zossstanę. Albo idę z tobąą albo wcccale. *Nieufnie spojrzała na młodzieńców ale się nie odezwała.*

Corson - 2009-08-25 19:36:40

*Oboje zaczęli się śmiać.*Twoja magia? Jest słaba w porównaniu z nasza potęgą!*Krzyknął ten bardziej przystojny. Nagle ściany komnaty pokryły się pajęczynami. Wszystkie wrota z trzaskiem zamknęły się i owiły niebieską antymagiczną błoną. Coś się zaczęło jednak dziać. Oboje młodzieńcy nagle unieśli się w górę i w oparach dymu jakby z ognia przeobrazili się w wilkołako-podobne stworzenia. Nie były to jednak wilkołaki, w każdym razie dwa takie same stwory pojawiły się przy drzwiach wejściowych za plecami Megery i Leanny.*Zabiliśmy resztkę rodu Aravellów, aby odzyskać różdżkę Przeciwieństwa. Zwabiliśmy Corsona do pułapki aby to on zdobył różdżkę i zdobędzie ją! Ale w tedy będzie podobny do nas. I co najważniejsze niepokonany!*Zaśmiał się jeden ze stworów i zawył, a po nim zaczęły wyć pozostałe stwory. Nagle wokół Leanny i Megery pojawiła się taka sama błona jaka była na drzwiach. Liny oplotły Leannę i Megerę powalając je przy okazji na ziemię. Za to wokół czarodziejek pojawił się krąg ognia o średnicy około 10 metrów.*Będziemy patrzeć jak się smażycie.*Powiedział jeden ze stworów i skoczył bardzo wysoko ale co najgorsze już się nie pojawił, a pozostałe stwory uczyniły to samo. Krąg po kilku chwilach zaczął się z minuty na minutę zacieśniać o dwa metry. Megera i Leanna miały jedynie pięć minut aby się uratować.*

Leanna - 2009-08-25 19:39:51

*Zmieniła się nagle w węża. Wypełzła ze sznurów i stała się sobą. Wyjęła różdżkę.* Diffendo. *Powiedziała rozcinając sznury Megery.*

Megera - 2009-08-25 19:55:18

*Zaśmiała się w przerażający sposób.* - Nie wiecie, z kim macie do czynienia, nedzni śmiertelnicy... - *Liny oplatające Megerę pękły z trzaskiem. Podniosła się ona powoli. Nagle delikatne płomyki zaczęły pojawiać się na jej plecach w zastraszajacym tępie. Ułożyły się one w smocze skrzydła. Paznokcie zamieniły sie w długie, czarne szpony, zęby w kły, a gdzie niegdzie na skórze pojawiły sie ciemne zarysy łusek.*  - Smoczy ród Darkness powstał prawie u zarania dziejów, kiedy to ludzie eksperymentowali z magią, próbując stworzyć idealną broń. Ze smoka w człowieka, w człowieka ze smoka... Eksperyment sie nie powiódł. Albo powiódł, zależy, jak na to spojrzeć... Skutkiem tego jesteśmy my. Pervellow'ie podstępem zabili niegdyś głowę naszego rodu. To z serca mego dziada powstała "Gałąź Nieszczęść". Ja jestem dziedziczką tej błękitnej, smoczej krwi. I wy, nędzne demony łudzicie się, że pokonacie mnie? - *Zimny śmiech zmieszał się z warkotem.* - Niedoczekanie wasze! - *Machnęła ręką, a płomienny krąg zmienił się w kulę ognia i uderzył w błonę zasłaniajacą drzwi, spopielając ją.* - Gińcie marnie... - *Wyciagnęła miecz, i rozinęła skrzydła.*

Leanna - 2009-08-25 21:01:27

*Próbowała się przemienić w ogromnego, zielonego węża. Nie mogła jednak. Coś ją osłabiało. Na widok przeobrażonej Megery przestraszyła się i cofnęła kilka kroków. Wyjęła sztylet, który lekko zabłysnął i wydłużył się do rozmiarów krótkiego miecza.* Mortis adventus cito - Śmierć nadejdzie szybko. *Zawarczała cicho.*

[Nie wiem czy dobrze napisałam ostatnie zdanie po łacinie, bo słownik, który znalazłam w internecie tak mi podał ale może się mylić.]

Corson - 2009-08-25 21:58:25

Nagle coś się stało dziwnego. Dziwniejszego niż przemiana w węża. W zasadzie nagle obie czarodziejki dopadł silny ból głowy. W kazdym nagle przed ich oczami stanęła wizja. Corson unoszący się wysoko pod sklepieniem bardzo dużej jaskini. Wokół niego wirowały czarne promienie, jego skóra była niemalże szara, a oczy przerażająco białe. Nagle owe promienie gwałtownie się zatrzymały i brutalnie zaczęły wpływać do serca Corsona. Postać młodzieńca zaczęła się zwijać w agoniach bólu i cierpienia. Nagle wszystko się uspokoiło, Corson leżał na kamiennej płycie przerażający, a zła aura otaczała go. Na jego piersi leżała najczarniejsza różdżka, a jego prawa dłoń ściskała dokładnie taką samą. Nagle obraz stał się szary. Corson podniósł się szybko i z szyderczym śmiechem uniósł dwie różdżki, które rozbłysły oślepiającym światłem i się połączyły. Teraz potwór, bardziej zły niż najgorsza istota jaką mógłby sobie wyobrazić człowiek o czarnej  jak heban skórze, iskrzących się, czerwonych oczach, o długich szponach i ostro zakończonych zębach stał na kamiennej płycie i zanosił się szyderczym śmiechem. Wokół niego latały zaś czarne, małe kule. Potwór nagle zasyczał.
- Pervell'owie słaby ród o wężowej mocy siedzi we mnie. Aravell'owie słaby ród o jasnowidzących zdolnościach jest we mnie. Najczystsze zło, matka nieświętych, ojciec mroku żyje w mym najczarniejszym sercu. Jestem, złem, jestem przeznaczeniem, jestem władcą nocy!- Syk rozniósł się magicznym echem. Kolory znów wróciły do wizji jednak były ciemniejsze. Widok się zmienił. Było pokazane niebo, które przybrało krwistą barwę, w górach powstały wulkany, które sprzymierzyły się i zaczęły w tym samym czasie wybuchać. Z morza wyskakiwały czarne kule ognia i paliły wszystko co napotkały. W końcu zaczął padać deszcz, a w zasadzie deszcz krwi.  Wizja nagle minęła. Megera wróciła do swojej dawnej postaci, ale leżała na posadzce tak samo Leanna. Po komnacie pozostały jedynie zgliszcza.
- Tylko wy mnie możecie zobaczyć. To ja ugasiłem ogień jednak potwory ukryły się w komnatach niżej i odprawiają rytuały abym powrócił do swojego ciała i aby proces przemiany był szybszy.- Powiedział głos Corsona i rzeczywiście. Jego przezroczysta postać unosiła się kilak centymetrów na podłogą.- Dłużej nie wytrzymam... nie dam rady powstrzymywać zaklęć tych stworów. Zresztą one są kluczem. Musicie zabić wszystkie cztery i zabrać ich serca. TO jest jeden z warunków, który może zniszczyć klątwę. Użyłem na was legilimencji aby pokazać wam wizje co się może stać. Nie dałem rady odtworzyć zresztą jej w sowim ciele, ani w swojej astralnej formie. Każda wizjia, która mnie nawiedzi. Wy ją zobaczycie. Aaaaaaaaaaaaaaa...- Krzyknął, a był to krzyk bólu. Przezroczysty Corson rozpłynął się.

Megera - 2009-08-25 22:10:56

*Podniosła się ze spuszczoną głową.* - Lea, żyjesz? - *zapytała cicho.* - Przykro mi, że moją drugą postać zobaczyłaś w ten, a nie inny sposób. Mam cztery formy. Pierwsze dwie już widziałaś. W trzeciej jestem cała pokryta łuskami, a w czwartej zamieniam sie całkowicie w smoka. Jeśli nie będziesz sie chciała ze mna zadawać- zrozumiem. Proszę Cię jednak, zebyś najpierw pomogła mi zatłuc te cholerne stwory. Zgoda?

Leanna - 2009-08-26 08:18:01

Żyję, żyję. *Pozbierała się z podłogi i podniosła sztylet-miecz, który upadł niedaleko.* Przestraszyłam się, bo strasznie wyglądałaś. Ale teraz musimy znaleźć te obmierzłe gnidy i je wytłuc. Tylko którędy...? *Rozejrzała się po komnacie.*

Megera - 2009-08-26 12:14:35

- Jak to, którędy? - *Zaśmiała sie zimno.* - Pod ziemię... W czeluśsscie piekieł... - *sykneła.* - Daj mi chwilę. - *Usiadła na podłodze u zamknęła oczy, rozszerzając jaźń i badając mentalnie otoczenie. Szukała demonicznej obecnosci. Znajdzie jedną- znajdzie i resztę. A wtedy bedzie wiedziała, gdzie ma sie aportować.*

Corson - 2009-08-26 13:30:02

Owszem. Megerze udało się wyczuć dużą demoniczną energię znajdującą się głęboko pod ziemią. Było jednak jeszcze coś. W komnacie, w której owe stwory były, Megera natknęła się na dość silną barierę, która uniemożliwiała teleportację w tamtym pomieszczeniu. W każdym razie wiedziała gdzie są cele. Ale jak się do nich dostać?

Megera - 2009-08-26 13:37:53

*Jej plecy wygięły sie w łuk, a głowa została odrzucona do tyłu. Otworzyła oczy.* - Mają tam barierę. Są dwie mozliwosci: albo ją łamiemy, albo teleportujemy sie tuz przed komantą i wbijamy do środka. Decydujemy, czy rzucamy monetą? - *sarkneła.*

Leanna - 2009-08-26 15:13:54

Łamanie może zająć sporo czasu. *Zastanowiła się.* Ale teleportowanie się tuż przed komnatą może być niebezpieczne. Nie wiem co ty byś wolała. *Schowała sztylet, który wrócił do normalnej długości. Wyjęła różdżkę.* Jeśli zależy nam na czasie to lepiej się teleportować, a jak wolimy nie ucierpieć to lepiej rozwalić barierę. Ja wolę to pierwsze rozwiązanie czyli teleportację. *Rozejrzała się szybko po resztkach komnaty.*

Megera - 2009-08-26 21:10:17

*Zachichotała smutno.* - Kochana, takie teleportacje, to ja wykonywałam, zanim nauczyłam sie chodzić. Tylko się nie przestrasz. Na pewno doświadczysz szoku, moze również boleć. To jak? - *wyciągnęła rękę.*

Leanna - 2009-08-26 21:49:12

Jak mamy ratować Corsona to nawet ból prawie zabijający mi nie straszny. *Podeszła i lekko złapała dłoń Megery przymykając oczy. Ścisnęła mocniej trzymaną różdżkę, by się nie wyśliznęła podczas teleportacji.*

Megera - 2009-08-26 22:34:09

*Nadludzko silnym i szylbkim ruchem przyciągnęła ja do siebie i objęła w pasie.*- Nie myśl o niczym. Jestem tylko ja, Ty i ogień... - *syknęła. Nagle wokół nich buchnęły czarne płomienie, ogarniając postacie dziewczyn. Dla Megery nie była to żadna nowość. Gadzi feniks- tak ja nazywano z powodu teleportacji. Spala się w swoim własnym ogniu i odradza, tyle, ze w innym miejscu. Tym razem było jednak trochę inaczej: otoczyła jaźń Leanny swoją, zmniejszajac szok i przejmując ból. W końcu ogień, to ogień. Skupiła sie na miejscu, gdzie miały wylądować i pozwoliła ponieść się płomieniom.*

Corson - 2009-08-26 23:19:23

Nagle ciemność zniknęła i wszelki ból. Stały przed potężnymi wrotami, za których można było wyczuć wielką potęgę. Megera tak silnie ją odczuła, że zaczęła lecieć jej krew z nosa. Problem w tym, że wrota były zabezpieczone od wewnątrz barykadą. Jak tutaj nie chcieć zrobić demolki? W kazdym razie jedynie magiczna siła o dość dużej mocy mogła by zrobić odpowiednie "wejście smoka".

Megera - 2009-08-27 00:09:11

[NC]Cors, prowokujesz mnie :p. Chcesz "wejścia smoka", to je dostaniesz :p. Dosłownie :p.[/NC]

*Potrząsnęła głową i zlizała krew, która spłynęła jej na wargi. Spojrzała na Leannę* - W porządku? - *Zapytała, wypuszczając ją z uscisku.*

Leanna - 2009-08-27 13:56:13

*Lekko się zatoczyła i potrząsnęła głową.* Tak. Zaraz mi przejdzie. *Zamrugała kilka razy i spojrzała na wrota.* A wiesz może jak się przedostać?

Megera - 2009-08-27 14:20:53

*Uśmiechnęła się. Nie był to uśmiech miły i sympatyczny, ale chytry, bezlitosny i dość okrutny.* - Jasne, że mam. Odsuń się, będą fajerwerjki...

Leanna - 2009-08-27 14:29:53

*Więc jak kazali to się odsunęła. Stanęła kilka kroków za Megerą.* Powitajcie Smoka! *Zachichotała.*

Megera - 2009-08-27 15:15:55

*Zawtórowała Leannie.* - Pamiętaj, mamy zabrać ich serca. Tak wiec postaraj sie ich nie zmasakrować zbytnio... - *Rozłożyła dłonie. W jednej pojawiła się kula czarnego ognia, a w drugiej czystej, iskrzącej energi. Nagłym ruchem zbliżyła do siebie ręce, tak, że płomienie objęły energię i cisnęła tym "pociskiem" we wrota. Rozległ się okropny huk, a tumany kurzu i odłamków wzbiły się w powietrze. Megera osiągnęła swój cel: wrota na wrotach powstała sieć pęknięć, zbiegająca się u ogromną, wypaloną pośrodku dziurę. Dziewczyna kucła, a następnie wybiła sie do skoku, niczym pantera. Wylądowała w wyjściowej pozycji. Nie wiadomo kiedy zdąrzyła się przemienić i wygiągnąć miecz. Zachichotała w przerażający sposób.* - Jak już mówiłam: gińcie marnie!

Leanna - 2009-08-27 15:25:39

*Zawarczała cicho i tym razem przemieniła się w ogromnego, zielonego węża podobnego do bazyliszka.* Zginiecie jak pchły! *Zasyczała ludzkim głosem.*

Corson - 2009-08-27 16:02:03

Komnata, w której były stwory wyglądała niemalże identycznie tyle, że na posadzce nie było żadnej litery, a po środku stał okrągły, kamienny stół, wokół którego zebrały się stwory. Nad stołem unosiła się czarna kula, która jakby wibrowała od nadmiaru energii. W komnacie panowała cisza i skupienie. Jedynie co oświetlało komnatę to świeczki stojące na długich stojakach przy ścianie.  każdym razie ciszę panującą w komnacie rozdarł dźwięk wybuchu i trzask. Stwory zaprzestały medytacji i spojrzały na wejście, z którego wyłonił się najpierw wąż-Leanna, a następnie weszła w przerażającej postaci Megera. Hybryda smoka i człowieka. W każdym razie przerażającym wyglądem przewyższała stwory, które to natychmiast wyskoczyły w górę pragnąc zaatakować Megerę i Leannę. Nagle komnatą wstrząsnęło. Stwory upadły na ziemię i tak samo na plecy upadła Megera. Leanna nijak upaśc nie mogła leżąc na brzuchu w postaci węża. Przed oczami wszystkich pojawił sie normalny Corson i przyszła jego postać. Stały na przeciw siebie mierząc się wzrokiem. o chwili skoczyły ku sobie i w powietrzu rozgorzałą się walka. Serię kopnięć, uników, zaklęć wykonywała każda z postaci Corsona. Nagle ten normalny Corson złapał swioją ciemną stronę za szyję i z nadludzką siłą cisnął go na posadzkę, po chwili jednak ku Corsonowi normlanemu poleciał strumień szarej energii godząc go w brzuch. Ciemna strona Corsona i normalna strona Crosona uniosły się i cisnęły w siebie potezne strumienie energii, które uderzyły w siebie.
-Szybciej. Na długo go nie zatrzymam. On osłabnie dopiero w tedy kiedy pozbawicie serc te stwory...- Powiedział Corson i nagle wizja walki znikła. Potwory leżały i patrzyły na to czerwonymi oczami. Po chwili jednak wstały i uniosły dłonie do góry mamrocząc jakieś długie zaklęcie. Po chwili przed stworami pojawiła się niebieska bariera. Stworzenia nie zaprzestawały jednak inkantacji. Być może to jej moment, w którym trzeba uderzyć. Tylko jak tutaj uderzyć?

Leanna - 2009-08-27 16:15:16

*Zasyczała. Uniosła kołnierz z łuski, którego nie było do tej pory widać i "zagrzechotała" nim. Wypluła coś co wyglądało jak jad na barierę. Umiał on przeżreć wszystko, nawet to co magiczne ale nie była pewna czy akurat to się uda rozwalić jadem.*

Megera - 2009-08-27 21:41:25

*Skoczyła na równe nogi, aby następnie zniknać w czarnych płomieniach. Prawie w tej samej chwili ogień wybuchł za plecami jednego ze stworów wewnątrz bariery. Zamin stworzenie zdąrzyło w ogóle się zorientować, jak wygląda sytuacja- posrebrzane ostrze miecza przebiło go na wylot, sprawiając, że wydał ostatnie tchnienie. Osunął się na podłogę, odsłaniając Megerę z mieczem pokrytym zielonkawą krwią potwora i jego sercem, spoczywajacym w szponiastej dłoni dziewczyny. Nie czekając, aż stwory otrząsną się z szoku- rozwineła skrzydła i spadła, niczym ostrze sprawiedliwości, na kolejną poczwarę pozbawiając ją serca.*

Leanna - 2009-08-27 22:02:51

*Zasyczała z wściekłością i przebiła się przez osłabioną jadem barierę. Najpierw jednego potwora opluła zabójczym jadem, później drugiemu odgryzła łeb. Kłami rozcięła potwory i wyjęła ich serca. Nie miała ich jak wziąć więc ostrożnie włożyła je do paszczęki krzywiąc się. Były ohydne. Zielona krew kapała z kłów węża-Leanny.*

Megera - 2009-08-27 22:13:42

[NC] Ile tych stworów jest? Piec? Jak tak, to został nam jeszcze jeden...[/NC]

- Ten jessst mój! - *rzuciła w stronę Lei, po czym poderwała się z nad zwłok ofiary, obracając się w stronę ostatniego stwora z wyciągniętym mieczem. Potwór, widząc, co się świeci- uznał, ze najlepszą obroną jest atak i rzucił się na Megerę, powalając ją na plecy. Zaraz po tym jednak znieruchomiał. Cóż, trudno byłoby kontynuować atak z ostrzem przewleczonym na wylot przez jamę brzuszną... Dziewczyna wyrwała mu serce, z obrzydzeniem odpychając od siebie ciało potwora, po czym wstała, otrzepując się.*

Corson - 2009-08-27 22:36:29

Wszystkie stwory z wyrwanymi sercami leżały bezwładnie na ziemi. Nagle ukazała się postać Corsona. Patrzył chwilę na zmarodowane stwory i spojrzał na Megerę oraz Leannę.
- Ładnie wyglądacie.- Powiedział i zaśmiał się.- Ale teraz na poważnie. Musicie położyć serca na stole pod kulą energii i teraz uważajcie. Musicie skupić swą wolę aby wywołać bardzo potężne zaklęcie. Musicie idealnie wykonać zaklęcie Confundus na czarnej energii, a następnie konieczne będzie rzucić czar leczenia na serca aby przez sekundę były żywe. Żywe serca tych stworów osłabią klątwę jednak nie zdejmą jej. Uważajcie jednak, bo jeden nieodpowiedni gest, jedna źle wypowiedziana litera może się skończyć tym, że stanę się w krótszym czasie przeciwieństwem samego siebie.-Skończył i zniknął.

Megera - 2009-08-27 23:15:35

*Megera prychneła.* - Nie ucz ojca dzieci robić. Jakbyś choć raz w życiu pomyslał, to nie byłoby sprawy i nie musiałybyśmy Ci ratować tyłka. - *Rzuciła w przestrzeń. Pozbierała serca i ułozyła je pod czarną kulą, krzywiąc się.* - Ty leczysz, na Confund'uję. Dasz radę? - *Spytała Leę.*

Leanna - 2009-08-28 08:20:00

Dobra, ale się przemienię. *Stała się sobą. Tylko na rękach miała jeszcze kilka zielonych łusek i włosy się zazieleniły. Wyjęła różdżkę.* Enervate chyba użyję. *Stanęła obok Megery.* Możemy zaczynać.

Megera - 2009-08-28 09:18:03

- Na trzy, cztery. Gotowa? Trzy! Cztery! Confundus!

Leanna - 2009-08-28 10:04:02

Enervate! *Krzyknęła po kolei celując w serca.*

Corson - 2009-08-28 10:24:20

Z różdżki Leanny wystrzelił czerwony pomnień i trtqafił prosto w serca, które zaczęły bić i nagle zaczęła wyciekać z nich czarna krew. W tym samym czasie czar Cofundus rzucony przez Megerę trafił w kulę, która opadła na dół wchłaniając serca. W tym samym czasie kula zaczęła naprawdę mocno wibrować aż nagle wybuchła. Był to wybuch od środka i dodatkowo był tak potężny, że z sufitu posypał się gruz. Nagle niebieska, astralna postać Corsona pojawiła się i zaczęła krążyć wokół Megery i Leanny, które za sprawą jego magii uniosły się i w rozbłysku zielnego światła zniknęły. Pojawiły się za to przed wejściem do dawnej siedziby Aravellów, która jak się okazało mieściła się w bardzo dużym zamku.  Po chwili dało się słyszeć huk wybywający się z podziemi. Prawdopodobnie to właśnie ta komnata zawaliła się. Przed czarodziejkami pojawił się znów Corson.
- To niestety jeszcze nie koniec. Osłabiłyście klątwę jednak ona jeszcze istnieje i ciągle mnie przemienia. Musicie się teraz udać do starej siedziby Pervellów w Wielkiej Brytanii i tam zniszczyć rubin, który podtrzymuje klątwę. Uważajcie jednak. Spotkacie tam istoty gorsze od tych stworów. Będą to Zalaici, potwory, które wyłoniły się wraz z rzuceniem na mnie klątwy...- Powiedział i znikł. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu.-...uważajcie jednak. Tam są również ustawione bariery antyteleportacyjne. Musicie zmaterializować się przed wielkim ogrodem.- Dodał głos Corsona, który poniósł się magicznym echem.

Leanna - 2009-08-28 10:39:56

*Spojrzała na Megerę.* Trochę daleko się musimy teleportować. *Zatrzęsła się na myśl o jeszcze gorszych potworach.*

Megera - 2009-08-28 12:04:02

*Prychneła.* - Poproś, to wylądujemy na Antarktydzie. Odległość nie stanowi problemu. Jak tylko uwolnimy Corsona, to tak mu skopie tyłek, że popamieta. Najpierw sie myśli, a potem robi.

Leanna - 2009-08-28 12:14:16

A mogę ci pomóóc? *Pisnęła słodkim ale jednak lekko złym tonem i zachichotała.*

Megera - 2009-08-28 12:40:16

*Uśmiechneła się.* - O nie, nie ma mowy. - *zachichotała.*

Leanna - 2009-08-28 12:41:36

*Zrobiła focha na Meg.* To nie! Sama go później skopię w Hogwarcie. Ale może go najpierw uratujmy?

Megera - 2009-08-28 12:46:20

*Zamyśliła się na niby.* - Hm, masz racje, bo nie będziemy miały komu skopać tego tyłka... To co, lecimy, czy sie telepotrujemy?

Leanna - 2009-08-28 12:53:07

A jaka to będzie różnica i na czym mamy lecieć?

Megera - 2009-08-28 15:43:34

*Usmiechneła sie chytrze, ale w tym uśmiechu było coś ponurego.* - Jak lecieć, to na moim grzbiecie. Choc będzie dłuzej. Jak teleportować sie, to tak, jak ostatnio...

Leanna - 2009-08-28 16:06:21

A co ty wolisz? Chyba nam zależy na czasie. *Zaszurała nogą po ziemi.*

Megera - 2009-08-28 20:51:36

- Jak tak, to teleportacja... Zniesiesz jeszcze jeden szok?

Leanna - 2009-08-28 22:14:11

Zniosę ich tyle ile będzie trzeba. *Przestała szurać i spojrzała w rozgwieżdżone niebo.* Nie lubię teleportacji. *Dodała mruknięciem.*

Megera - 2009-08-28 22:34:48

*Zachichotała, po czym nagle rzuciła się całym ciałem na Leę, łapiac ją w pasie i dając sie ponieść płomieniom, nim obie uderzyły o ziemię.*

Leanna - 2009-08-28 22:39:04

*Jak nareszcie pojawiły się w wielkim ogrodzie, przewróciła się na ziemię i wydusiła.* Co ty robisz?! *Zakaszlała dusząc się. Wycelowała w siebie różdżkę i mruknęła* Anapneo. *i wreszcie mogła normalnie oddychać.* Ale przynajmniej jesteśmy na miejscu. *Wstała z ziemi.*

Megera - 2009-08-28 22:42:37

*Wyszczerzyła się do Lei.* - Wybacz, nie mogłam się powstrzymać... Wstawaj. - *podała jej rękę.*

Leanna - 2009-08-28 22:46:24

Tak, nie mogłaś się powstrzymać przed uduszeniem mnie. Ja się nie mogę teleportować, bo mi to później źle wychodzi na zdrowiu. *Rozejrzała się po ogrodzie dostrzegając jakieś drzwi w murze.* Ale trzeba iść dalej. *Dodała krzywiąc się jakby wypiła duszkiem całą butelkę Skiele-Wzro.*

Megera - 2009-08-28 23:14:57

*Zaśmiała sie bezgłośnie. Ugięła kolana i zaczęła sie bezszelestnie skradać wgłąb ogrodu. Nagle przez jej twarz przebiegł dziwny, krótki usmiech, jakby olśnienie. Szła dalej, a wokół niej pojawiły sie delikatne płomyki, ogarniajac jej postać i sprawiajac, że rozpłynęła się w powietrzu razem z nimi, niczym duch.*

Leanna - 2009-08-28 23:16:49

*Rozejrzała się. Nie chciała zostać samaaa! Zmieniła się w małego, zielonego wężyka na wszelki wypadek i zaczęła iść... eemm... znaczy pełznąć w miejsce gdzie ostatnio była Meg.*

Megera - 2009-08-28 23:26:10

- Nie bój sssię, przecieżss Cie nie zossstawię. - *Leę dobiegł syk z góry.* - To taka ssssztuczka... Jak widać- ssskuteczna...

Corson - 2009-08-29 10:19:16

Sztuczka jak się okazało nie była jednak skuteczna w tym miejscu. Po czym to można było zauważyć. Chociażby po tym, że wokół Megery i Leanny zmaterializowało się pięć wysokich ubranych w czarne szaty, zakapturzonych postaci.
-No proszę. Kto tutaj do nas zawitał.- Powiedziała kobiecym głosem jedna z postaci i nagle przed oczami Megery i Leanny zawitała ciemność. Chwilę później, godzinę później, a może dzień później? Trudno było określić ile czasu minęło. Obudziły się na zimnej posadzce. Wokół było ciemno i chłodno. Na ławce przyczepionej do ściany siedziała widmowa postać Corsona, która rzucała nieco światła jednak na więzienie.
-Obudziłyście się już...

Leanna - 2009-08-29 10:44:52

*Podniosła się z ziemi. Zakręciło jej się w głowie.* Gdzie ja jestem? *Wymruczała niewyraźnie. Spojrzała na widmo Corsona.* Jak widać to chyba się obudziłam. *Spojrzała na Megerę i trąciła ją lekko ręką w ramię.* Ona coś nie do końca. *Rozejrzała się po całym pomieszczeniu.*

Megera - 2009-08-29 14:14:59

*Zamamrotała coś niewyraźnie. Uniosła głowę i zakleła siarczyscie w nieznanym jezyku.* - Zaklęcia naprowadzajace. Idiotka ze mnie! - *potrząsneła głową i podniosła się.* - A Ty tu czego znowu? - *Warkneła do widma.*

Leanna - 2009-08-29 15:03:53

*Oprzytomniała do końca.* No właśnie!? *Zmierzyła widmo zmrużonym wzrokiem, który nazywa się "sztyletujące spojrzenie". Prawie warknęła ale pomyślała, że Cors im może w czymś pomóc.*

Corson - 2009-08-29 15:29:41

-Zapomniałem, że te istoty mają bardzo dobry węch i słuch oraz wzrok. No i nie lubią węży.- Powiedział Corson i spojrzał na kraty, które więziły czarodziejki.- Nie użyjecie tutaj magii... cielesnej... musicie siłą woli rozwalić kraty ale w cichy sposób. Tym razem ja się zajmę przeciwnikami dając wam czas na rozwalenie rubinu.- Spojrzał na Megerę i Leannę.- Pomogę wam siła woli zniszczyć kraty jednak musicie całym swym umysłem odczuć moją obecność. Gdy to się wam uda, a znakiem będzie to, że będziecie czuć mój dotyk na ramieniu, będzie łatwiej.- Urwał na chwilę i spojrzał na sufit.- Wyobraźcie sobie, że dotykam waszego ramienia, musicie też wyobrazić sobie, ze czujecie mój dotyk.- Powiedział i wstał z ławki.

Leanna - 2009-08-29 15:34:46

*Zaczęła sobie wyobrażać ale coś nie mogła, bo nigdy nie czuła dotyku Corsona. Zmrużyła oczy i wyobrażała sobie i wyobrażała aż ją głowa zaczęła boleć.*

Megera - 2009-08-29 19:32:09

*Warknęła w bardzo zwierzęcy sposób.* - Zapomniałeś?! Wybijam jakieś cholerne stwory i narazam dla Ciebie swoje życie, a Ty sobie tak po prostu zapominasz?! I mówisz o tym tak swobodnie?! W takim razie, za przeproszeniem, p*eprz się i sam ratuj swój cholerny tyłek, bo ja mam tego po kolce na głowie. - *Wysyczała w stronę widma, po czym podeszła i chwyciła kraty, a te z cichutkim jękiem rozgieły sie, jakby były z plasteliny.* - Lea, idziesz?

Corson - 2009-08-29 20:14:45

Kraty jednak powróciły do dawnego stanu.
- No jak widzisz zapomniałem.- Powiedział Corson do Megery. Po chwili zmienił się w iskrzącą latającą, błękitną kulę i podleciał do krat. Te odpadły z małym trzaskiem.- No i droga wolna. Bestie sa pod ziemią i nie można tam się teleportować.- Powiedział i się rozpłynął.

Leanna - 2009-08-29 20:24:24

*Wywróciła oczami.* Chodź żesz i się już nie wściekaj. Jak ty pójdziesz nie ratując Corsona, to ja będę próbowała sama to zrobić. *Wyszła za rozwalone kraty. Rozejrzała się i poszła wolno w kierunku ciemnych drzwi na końcu korytarza. Wyjęła na wszelki wypadek różdżkę i poczekała na Megerę.*

Megera - 2009-08-29 20:31:34

*Z jej oblicza znikneły wszelkie emocje. A to nie był zbyt dobry znak.* - Cóż, moze ja też sobie keidyś czegoś zapomne. Zobaczymy, co wtedy powiesz. - *Obrzuciła Leę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.* - Nikt nie powiedział, że nie pójdę. Poza tym, jak już mówiłam- samej Cię nie puszczę. Pytanie tylko, czy za mną nadąrzysz... - *rzuciła przez ramię, po czym skoczyła w stronę lochu.*

Leanna - 2009-08-29 20:34:48

Czy nadążę? Co to za pytanie? *"Włączyła" bieg, którego gepard by pozazdrościł.* I czy mnie coś obchodzi, że mnie nie puścisz? Takie stwory mi nie straszne. Walczyłam już z wilkołakiem, wampirami i śmierciożercami. *Biegnie za Megerą nawet się nie męcząc.*

Megera - 2009-08-29 20:53:26

*Dziewczyna zaśmiała sie zimno.* - Połowa moich przyjaciół jest znacznie gorsza, wierz mi... - *wykonała dłuższy skok, odbijajac sie od ściany na zakręcie.*

Leanna - 2009-08-29 21:00:16

*Prawie na zakręcie nie wyrobiła.* Mi nie straszne nawet na pół nieśmiertelne potwory. *Biegła ciut wolniej, bo korytarz był pełen zakrętów.*

Megera - 2009-08-29 21:01:18

- A smoki? - *mrukneła pod nosem.*

Leanna - 2009-08-29 21:08:22

Smoki? Zależy jakie... Rogogona Węgierskiego kiedyś spotkałam. Miotał się jak rozwścieczony Centaur. No o tyle, że pluł jeszcze ogniem. Na Walijskim Zielonym miałam okazję lecieć, bo go oswoili. *Przeskoczyła kamień co jej na drodze się położył nie zwalniając biegu.*

Megera - 2009-08-29 21:31:48

- Ech, te dzisiejsze żyjace w Anglii i Rumunii, to jaszczurki w porównaniu do prawdziwych... *Zatopiła sie w myślach, instynktownie pokonujac kolejny zakręt.*

Leanna - 2009-08-29 22:27:26

Ile jeszcze tej drogi? *Spojrzała na korytarz przed siebie ale tam był kolejny zakręt.* Mojego prapradziadka o mało nie zjadł taki smok "prawdziwy". Niby go nie zauważył. No... Ale jak się stoi po pierwsze tyłem, a po drugie smok był tego samego koloru co piasek i dobrze się maskował na pustyni. *I kolejny zakręt gdzie znów przypadkiem przyspieszyła i o mało nie wpadła na ścianę.*

Megera - 2009-08-29 22:34:35

*Zmarszczyła brwi.* - Na pustyni? Wujek Engeshmall by jeszcze odstawiał te numery? Cóż, on zawsze lubił straszyć innych... - *mruknęła bardziej do siebie, niż do Lei.*

Leanna - 2009-08-29 22:39:34

*Zaczęła nareszcie widzieć coś za zakrętem. Czerwone światło, które migało i czasem całkiem znikało, by pojawić się znowu.* Chyba jesteśmy... *Powiedziała cicho i zwolniła.*

Corson - 2009-08-29 22:52:32

Rzeczywiście. Dotarły do wielkiej komnaty po środku której unosił się  wielki rubin, z którego biła czerwona poświata. Wokół niego stały owe postacie. Nagle koło rubinu pojawił się Corson i zaryczał tak głośno jak lew. Wyskoczył w górę i popędził do jeden z postaci, która po zderzeniu odleciała az do ściany mocno w nią uderzając. Pozostałe postacie spojrzały na Corsona, a następnie na czarodziejki.

Megera - 2009-08-29 23:10:54

*Nie czekajac na reakcje grupy Megera skoczyła do przedu, posyłajac przed soba ścianę niszczycielskiego, smoczego ognia. Usmiechneła sie przy tym jadowicie: tego nie dało sie odbić ani powstrzymać. Można było tylko uciec. Również miecz natychmiast znalazł się w jej dłoni, a ostrze zabrzęczało cicho, gotowe do ataku.*

Leanna - 2009-08-29 23:14:48

*Zaśmiała się dziwnym śmiechem. Wyjęła magiczny sztylet, który znów się wydłużył. Wzięła go do lewej ręki, a w prawą wzięła różdżkę. Znów pobiegła jak strzała i krążyła w kółko naokoło jednego stwora. Wreszcie ciachnęła go w plecy.* Za Wujka Luisa, co go zabił wilkołaak! *Wrzasnęła mając wściekłość w oczach. Kolor jej włosów zmienił się na krwiście czerwony.*

Megera - 2009-08-29 23:27:07

*Zachichotała, spalajac z między czasie dwa stwory.* - Teraz lejemy się za rodzinkę, co? - *Uskoczyła przed innym, tnąc go mieczem pod zebra.*

Leanna - 2009-08-29 23:30:55

*Dostała w głowę od jednego z potworów i osunęła się na ziemię. Gdy stwór chciał dokończyć padł na ziemię martwy. Użyła niewerbalnie jakiegoś jej tylko znanego zaklęcia. Podniosła się z trudem i uniknęła ciosu następnego stwora.*

[Tak w ogóle to ile ich miało być? :p]

Megera - 2009-08-29 23:48:52

*Uderzyła na odlew jednego z nich, po czym wyskoczyła w górę. Płomienie buchnęły na jej plecach układajac się w skrzydła. Był to za razem piękny i przerażajacy widok. Machnęła mahoniowymi skrzydami, wzbijajac sie wyżej. Ostrze jej miecza ogarnął czarny, smoczy płomień... Megera zamachnęła sie z gracją i broń uderzyła w rubin, który rozprysnął sie na setki kawałeczków. Towarzyszył temu ogromny wybuch mocy, który rzucił wszystkimi o ściany komnaty. Oczywiscie najmocniej oberwała Megera, która zderzyła się z murem a taka siłą, ze cześć cegieł się skruszyła, a nastepnie spadła bezwłanie na ziemie w chmurze kurzu.*

Corson - 2009-08-30 08:53:49

Wszystkie potwory zostały pokonane. Teraz trzeba było się zająć zniszczeniem rubinu. Coś się jednak stało. Tuż obok Corsona pojawiła się inna widmowa postać. Jakiegoś innego młodzieńca.
- Nie ma już dla ciebie ratunku.- Powiedział i uśmiechnął się.- Dobre wiesz, że klątwa jest zbyt silna i i tak staniesz się maszyną do zabijania muszę cię jednak sprowadzić do twojego ciała.- Dodał młodzieniec po czym złapał Corsona za szyję i cisnął nim z nadnaturalną siłą o ścianę. Corson rozpłyną się a chwilę potem młodzieniec.

Leanna - 2009-08-30 09:36:07

*Pozbierała się z trudem. Rozejrzała się po komnacie. Podeszła do Megery chwiejąc się.* Megera? *Klęknęła obok niej.* Megera, żyjesz? *Powiedziała cichym, drżącym głosem.*

Megera - 2009-08-30 13:43:05

[NC] Corson, z łaski swojej- czytaj dokładnie nasze posty, przecież rozwaliłam rubin, wiec jak można go bardziej zniszczyć? :zdziwiony: [/NC]

*Megera zakasłała cicho, opryskując przy tym własną krwią Leannę. Jej skrzydła były wygięte pod dziwnym kątem.*

Leanna - 2009-08-30 14:20:35

*Skrzywiła się.* Czyli, że jeszcze żyjesz... *Zaczęła grzebać w swojej torbie. Wyjęła małą buteleczkę wypełnioną szaro-zielonym płynem. Odkorkowała ją i podała Megerze.* Spróbuj wypić. Może coś pomoże. *Usiadła obok Meg. Wyjęła inną butelkę z błękitnym eliksirem i sama wypiła połowę zawartości. Skrzywiła się ale lewa ręka (która złamała się na skutek walnięcia o ścianę) znów była w stanie używalności.*

Megera - 2009-08-30 15:26:59

[NC] Podajesz mi butelkę, kiedy jestem nieprzytomna i pluję własną krwią? ;] [/NC]

Leanna - 2009-08-30 22:00:42

[Nic nie pisałaś że jesteś nieprzytomna :!]

Megera - 2009-08-30 22:37:17

[NC]A Ty byś nie była, jakbyś tak jebutła w ściane? :p [/NC]

Leanna - 2009-08-31 11:29:29

[A ja wiem? A co ja tak w ogóle mam robić?]

*Poruszyła trochę uleczoną ręką. Zobaczyła, że Megera się nie rusza. Zaczęła myśleć co ma zrobić. Nie mogła jej nigdzie przenieść, bo by jej nie udźwignęła. Przewrócić na plecy się bała, żeby nic poważniejszego Megerze nie zrobić.* No i co ja mam zrobić...? *W oku zakręciła jej się łza. Wreszcie postanowiła usadzić jakoś Megerę. Oparła ją o ścianę i zaczęła szybko myśleć co ma robić dalej.*

Megera - 2009-08-31 13:08:17

[NC] Może wlej mi do gardła eliksir uzdrawiajacy? :p [/NC]

*Megera jęknęła cicho, kiedy Leanna ją usadzała.*

Leanna - 2009-08-31 14:04:04

*Spróbowała wlać Megerze eliksir do ust.*

Corson - 2009-09-01 08:01:52

Ciepły płyn spłynął do gardła Megery. Po chwili z ust czarodziejki przestała wylewać się krew, a ona powoli otworzyła oczy. Rubin ciągle unosił się po środku komnat z widocznym małym zadrapaniem.






Down:
[NC] To mogłaś napisać, że tylko zamachnęłaś się mieczem w stronę rubinu :P... Ten kamyczek jest trudniejszy. [/NC]

Megera - 2009-09-01 13:58:21

[NC] Cors, Ty wredoto jedna :p. Mógłbys chociaż edytować tamtego posta... Bo mamy paradoks... Albo napisać, ze rubin się zcalił... [/NC]

*Podniosła się na łokciach i jęknęła cicho, zobaczywszy cały rubin* - Ta cholera jedna sie jeszcze trzyma! - *warknęła zachrypnietym głosem.*

Leanna - 2009-09-02 14:22:48

Niestety. *Mruknęła. Podeszła do rubinu i wyciągnęła obydwie dłonie szepcząc coś niezrozumiałego.*

Corson - 2009-09-04 14:01:55

Na kamieniu nagle zrobiła się kolejna rysa jednak nie pękł on zupełnie. I nagle przed oczami dziewczyn pojawiła się odpowiedź. Zobaczyły cały popękany kryształ i w pewnym momencie Megera i Leanna podeszły do rubiny, podały sobie ręce w taki sposób, ze rubin oddzielał je i mówiły jakieś słowa jednak nie słychać było co to za słowa. I w tedy wizja znikła i zobaczyły Corsona, który zgięty w pół próbował złapać oddech. Po kilku sekundach jednak i Corson znikł.

Leanna - 2009-09-04 16:12:19

Może byś mi pomogła?! *Powiedziała z trudem. Wpatrzyła się w rysę i dalej coś szeptała.*

Megera - 2009-09-04 17:19:20

*Zachichotała niewyraźnie.* - Najpierw sama tak gruchnij o ścianę, potem miej pretensję... Dobra, dosć zabawy, jakbym mdlała, to mnie łap. - *Po czym zaczęła recytować na głos swoje rodowe inkantacje.*

Leanna - 2009-09-04 17:28:51

*Mruczała dalej niewyraźnie już niczym się nie zajmując. Skupiła się na najnowszej rysie, a jej szepty przerodziły się w coś w rodzaju wiersza lub nawet piosenki, bo wypowiadała je w dzikim tempie. Źrenice zwęziły jej się i pojawiły się w nich czasami przebłyski czerwoności.*

Corson - 2009-09-04 17:56:06

Może i zaklęcia rodowe Megery by coś zdziałały gdyby nie to, że moc Megery a moc kamienia były sobie przeciwne w bardzo dużym stopniu. Więc oba zaklęcia się nawzajem wchłonęły. Nagle można było wyczuć powiew wiatru mimo to, że tutaj było dosyć duszno. W każdym razie ów powiew  odkrył ściany z kurzu. Na jednej ścianie było napisane:
"Diruo columna", a na drugiej ścianie widniał napis:
"Struo columna". Prawdopodobnie, któreś z tych napisów było inkantacją zaklęcia, które morze zniszczyć kryształ- kolumnę podtrzymującą klątwę.

Leanna - 2009-09-04 18:01:26

*Mamrocząc dalej przeczytała dwa napisy. "Jeden zapewne niszczy, ale drugi może wzmacniać." Pomyślała. Zastanawiała się nad Struo Columna ale nie była pewna więc nic nie powiedziała na ten temat.*

Megera - 2009-09-04 21:02:23

*Megera rzuciła okiem na napis i zachichotała histerycznie.* - Diruo columna... - *zdołała wyszeptać ostatnim tchem, po czym osunęła się bezwładnie na ziemię.*

Leanna - 2009-09-04 21:28:17

*Rzuciła się by złapać Megerę i udało jej się to w ostatniej chwili. Położyła ją pod ścianą na wyczarowanej poduszce. Wróciła do rubinu i zaryzykowała.* Diruo columna. *Szepnęła drżącym głosem wyciągając dłonie tak jak poprzednio. Zamknęła oczy bojąc się.*

Corson - 2009-09-05 21:24:47

Coś zapulsowało w środku kamienia. Nastała nieprzenikniona cisza, która po chwili została rozdarta przez wielki huk. Cały kurz osiadły na ścianach i podłodze zawisł w powietrzu zmniejszając widoczność w tym miejscu. Huk oraz generalnie wybuch obudziły Megerę z nieprzytomności jednak nie na długo. Siła, która roztrzaskała od środka kryształ rzuciła ciałem czarodziejki o ścianę nie czyniąc jej wielkich szkód, ponieważ jej wężowa natura sprawiła, że ma mocne kości ale znów straciła poczucie czasu i rzeczywistości osuwając się w głęboki nieprzytomny sen. Leanna tak samo jak Megera straciła przytomność. W swoim śnie widziały trzy sceny Pierwsza scena przedstawiała wysokie postacie w niebieskich szatach, które odprawiały dziwny rytuał wokół wielkiego szafiru. Po chwili z owego kryształu wyleciał niebieski promień przebijając sufit komnaty. Następna scena była niewiele różna od poprzedniej. W zasadzie była identyczna z tą różnica, że zamiast szafiru był aleksandryt. Trzecia scena taka sama jak pozostałe tyle, że rytuał odprawiany był wokół szmaragdu. Wydarzenie się zmieniło. Wokół było ciemno. Jedynie wokół ciała Corsona unoszącego się w powietrzu jaśniała dziwna poświata. Cisza, spokój, ale jednak pewna nutka grozy panowała w tym miejscu. Przynajmniej do czasu. Nagle wiele krzyków bólu i rozpaczy przerwało ciszę. Trzy kolorowe promienie zstąpiły z nieba i oplatały się wokół Corsona, aż zniknął. Owe promienie robiły się ciemniejsze, aż w końcu przybrały czarny kolor. Ponownie wszystko ucichło. Promienie zniknęły. Nad ziemią unosił się Corson. Miał szarą skórę, czarne oczy i tak samo czarne włosy. Jego szaty przeplatał kolr czarny z czerwonym. Wyglądał przerażająco.  Jego rysy twarzy nie były takie ostre, i panował na niej spokój. Wizję ogarnęła ciemność.

Megera - 2009-09-05 21:55:12

[NC]Wężowa? WĘŻOWA?! Smocza, do jasnej anielki! :p [/NC]

*Megerze wróciła świadomość. A raczej coś na jej kształt. Wszystko ją bolało, a świat był niewyraźny. Po raz enty cieszyła się w duchu tak szybką regeneracją magicznej mocy i leczenia uszkodzeń. W innym przypadku jej skrzydła nie nadawały by sie do niczego. Uniosła głowę lecz natychmiast tego pożałowała, gdy jej szyję przeszył ostry ból.* - Lea? - *Rzuciła w przestrzeń.*

Leanna - 2009-09-05 22:00:33

*Tak nią miotnęło, że padła bezwładnie pod ścianę. Nie ruszała się, była pokryta kurzem, który opadł. Nie wyglądała żeby oddychała.*

Megera - 2009-09-06 00:12:48

*Nie usłyszawszy odpowiedzi, podniosła się na kolana i podczołgała sie do Lei, ignorując nieznośny ból w całym ciele.* - Lea, żyjesz?

Leanna - 2009-09-06 10:30:23

*Cicho i prawie niedosłyszalnie jęknęła, co oznaczało, że żyła. Nie wyglądała najlepiej.*

Megera - 2009-09-10 21:10:18

*Chwyciła jej torbę i zaczęła w niej grzebać. Dokopawszy sie do eliksiru uzdrawiajacego- wlała jej go do ust.*

Leanna - 2009-09-11 15:53:50

*Zaczęła się krztusić eliksirem większość wypluwając. Eliksir był wymieszany z krwią. Jęknęła coś nie otwierając oczu.* Gdzie ja jestem...? *Powiedziała bardzo cicho nadal mając zamknięte oczy.*

Megera - 2009-09-11 19:38:04

- Ciii... - *Meg pogłaskała ją po głowię i zmusiła do przełknięcia reszty eliksiru.*

[NC]Jak Cors nie podsumuje, to skończysz, to wyjdzie nam początek Shrek'a III ;p [/NC]

Leanna - 2009-09-11 20:43:17

[Hehe :D Ale nie mamy publiczności, sztucznego konia, kysiążęcia zy bajiki i takich tam]

*Wreszcie zmuszona wypiła eliksir krztusząc się. Zaczęła kaszleć i uchyliła trochę oczy.* Megera...? Gdzie ja jestem? *Powtórzyła miała ciemno przed oczami, niczego nie widziała.*

Megera - 2009-09-12 00:21:21

*Pogłaskała Leę po głowie.* - Jesteśmy w paskudnym, brudnym i zakurzonym miejscu, w którym chciały nas zarżnąć potwory i o mało co nie zginęłyśmy. I prawdopodobnie wylądujemy w jeszcze gorszych lokacjach... - *Mruknęła pocieszajacym tonem.*

Leanna - 2009-09-12 08:43:01

A co my tu robimy? *Szepnęła. Usiadła opierając się o ścianę i rozglądając, chociaż i tak niewiele widziała.*

Corson - 2009-09-12 08:54:40

Nagle komnatą wstrząsnęło. Zapadła mała cisza i znów wstrząs poruszył komnatę. Czas jakby zwolnił. Z małej szczeliny pomiędzy sufitem, a ścianą wystrzeliła struga czarnego dymu, która zaczęła z wielką szybkością zbliżać się do ziemi, a gdy jej dotknęła ostatni mocniejszy wstrząs zwalił z nóg Megerę. Przed czarodziejkami stała jakaś zakapturzona postać, wpatrująca się w nie jarzącymi się czerwonymi oczami. Kaptur jednak rzucał cień na twarz owej postaci.

Leanna - 2009-09-12 09:00:23

*Zaczęła się ze strachem przyglądać dziwnej postaci. Przypomniało jej się wszystko natychmiast.* Corson...? *Szepnęła drżącym głosem.* Czy to ty...?

Megera - 2009-09-12 15:13:05

*Twarz Megery nie wyrażała żadnych emocji. A to zdecydowanie był bardzo zły znak. Podniosła się powoli, dumnie prostując i zasłaniając Leę przed przeciwnikiem.* - Kim jesteś i czego chcesz? - *Warknęła cichym, władczym tonem, od którego robiło się zimno i ciarki przechodziły po plecach.*

Corson - 2009-09-12 17:07:46

Wraz z ciemnością przybywa chłód.- Powiedziała zakapturzona postać i uniosła swe dłonie by odrzucić kaptur.- Jestem...- Tutaj postać odrzuciła kaptur i czarodziejką ukazała się mroczna twarz Corsona.-...ciemnością. Mrokiem w ludzkiej postaci.- Powiedział mężczyzna i spojrzał na Megerę.
-Nie masz jednak pełnej mocy Pervellów i Aravellów, póki ja tutaj jestem.- Poniósł się magicznym echem czyjś głos i po przeciwnej stronie mrocznego Corsona salę rozświetlił błysk białego światła. W centrum owego rozbłysku pojawiła się inna postać. Była ona Corsonem. Jego dobrą stroną. Komnata teraz wyglądała nieco dziwnie. Połowę komnaty spowijał mrok i ciemność. Druga zaś połowa była oświetlona. Dodatkowo po stronie oświetlonej było przyjemnie ciepło, a po stronie ciemnej szalał przejmujący chłód. Na granicy zaś chłodu i zimna były czarodziejki.
- Nie masz pełni swojej mocy póki nie zabijesz mnie i nie wchłoniesz mojej magii.- Powiedział dobry Corson i wyciągnął prawą rękę przed siebie. Z dłoni wystrzeliły świetliste pociski, które poleciały w stronę złego Corsona, który jednak machnąwszy lewą ręką spowodował zniknięcie promieni.
- Ciemność zapanuje jeszcze dziś nad światem! Już zniszczyłem rząd jednego kraju. Pozostałe to tylko kwestia czasu! Powróci era cieni ja będę władcą tej i innych krain.- Powiedział zły Corson i utkwił złowrogie spojrzenie w dobrym Corsonie. Dobry Corson zaś swoje spojrzenie skupił na złym Corsonie.

Megera - 2009-09-12 20:47:14

*Podparła sie pod boki, mierząc groźnym spojrzeniem to jedną, to drugą postać.* - Dobra, jak skończysz już mierzyć swoje alter ego mega-przerażająco męskim spojrzeniem, to może powiesz nam łaskawie, czy mamy go rozwalić, czy wyjsć, żebyś mógł uciąć sobie pogawętkę przy herbatce ze swoim drugim "ja"? - *rzuciła sarkastycznie w stronę dobrego Corson'a.*

Leanna - 2009-09-13 11:04:21

*Wstała z trudem. Oparła się o ścianę i patrzyła to na Corsona dobrego, to na Corsona złego.* Jakieś żarty se stroicie, czy co? Ja nie mam ochoty tak stać i się na was gapić, kiedy sobie spokojnie gadacie o jakichś bzdetach. Corson dosyć już zabawy! *Wyglądała na złą ale też jakby ześwirowała. Zmierzyła obydwóch Corsonów złym wzrokiem.*

Corson - 2009-09-13 11:32:05

-Oczywiście, że to wy macie zniszczyć jego, czyli mnie. Niszcząc jego niszczycie również mnie, jednak niszcząc mnie nie zniszczycie jego.- Powiedział dobry Corson i spojrzał na czarodziejki.- W każdym razie i tak nie będę żył, a ty Megero znów będziesz prawowitą dziedziczką Berła Przeciwieństw.- Dokończył i nagle kichnął. Zły Corson spojrzał na dobrego Corsona i na czarodziejki.
- Jeżeli idioto masz nadzieję, że pokonają mnie nawet w tedy kiedy jestem słabszy to żal mi, że ktoś taki stąpa po ziemi.- Powiedział zły Corson i machnął prawą ręką. Z ciemności wyleciały dwa czarne sznury, które oplotły szyję dobrego Corsona i uniosły go w górę.- Twoja śmierć oznacza dla mnie odzyskanie pełni mocy. A wam mogę darować życie. Uczynię was władczyniami świata. Będziecie rządzić armią ciemności, będziecie kontrolować piekło, ziemię, niebo. Dziedziczki Pervellów, przyłączcie się do mnie a zostaniecie wyniesione ponad cały świat no i zyskacie moc o jakiej nawet nie śniłyście.

Leanna - 2009-09-13 20:29:51

*Zaśmiała się.* Żarty se robisz? Puszczaj Corsona, bo go muszę udusić, za to że gada wszystko bez sensu i mi nie dał się wyspać, tylko po to, żeby mnie tu ściągnąć. Jak mam go niby uratować razem z Megerą, jak się tego zrobić nie da? *Podeszła do złego Corsona bez różdżki, która gdzieś się zagubiła w całym tym bałaganie.*

Megera - 2009-09-13 23:06:53

*Podrapała się po podbródku.* - Hm, reasumując: proponujesz to wszystko dziedziczce Pervellów? Wiesz, tak biorąc od uwagę wszelkie okoliczności, to jego głupota - *wskazała na dobrego Corsona* - ewidentnie udziela się Tobie, albowiem pominałeś jeden bardzo zasadniczy fakt... - *Uśmiechneła sie demonicznie.* - To nie mój ród! - *Pstryknęła palcami, a pod dobrym Corsonem buchnęły kłęby dymu. Ukształtował sie z nich smok, który podparł chłopaka, tak, aby nie wisiał na duszących do sznurach.* - Poza tym jak można pożądać czegos, co sie posiada od dawna? - *zapytała słodkim głosem, wyciągajac miecz.*

Leanna - 2009-09-15 10:09:01

*Podrapała się po głowie, a jej włosy stały się zielone. Jej skórę pokryła łuska o takim samym kolorze. Zasyczała.* W mózg cię pogrzało? Armia ciemności mi nie odpowiada, bo najczęściej to są kościotrupy, zombie i inne takie obrzydliwe... Może Megera jest z Pervellów, ale ja jestem z rodu Magree połączonego z Evansami i nie na mnie takie sztuczki! *Cofnęła się od złego Corsona stając przy Megerze. Rzuciła świecący się na zielono sznur w stronę Corsona. Tego złego, oczywiście.*

Megera - 2009-09-15 23:50:08

- Ej! Wypraszam sobie! Pervellowie zabili mojego dziadka, ja jestem z Darkness'ów - Syknęła półgębkiem.

Leanna - 2009-09-16 16:35:57

A... To wybacz. *Odsyknęła i posłała w stronę złego Corsona jeszcze kilka świecących sznurów mając nadzieję, że w niego trafią i go unieruchomią.*

Corson - 2009-09-17 16:26:41

-Czas go nieco osłabić.- Powiedział dobry Corson i chwycił liny. W stronę złego Corsona poleciały błyskawice, które przewodzone były przez owe liny. Tuż przed dłońmi złego Corsona pojawiła się tarcza przypominająca błonę o czarnym kolorze. Złego Corsona nie dosięgły błyskawice czy inne zaklęcia. Błona zniknęła i zły uniósł dłonie w górę. Ciemność zaczęła nacierać z dużą siłą na światło, które zmniejszało się. W końcu jedynym światełkiem była postać dobrego Corsona. Czarodziejki stały tuż pod dobrym Corsonem, którego postać rzucała na nie poświatę, broniąc przed ciemnością.

Leanna - 2009-09-17 16:38:49

*Rozejrzała się. Próbowała wzrokiem przebić się przez ścianę ciemności. Zaczęła coś cicho mówić wystawiając dłonie. Pojawiły się przy nich malutkie, niebieskie płomyki, które powiększały się powoli, aż wreszcie całe dłonie zniknęły w błękitnej poświacie.*

Megera - 2009-09-21 13:39:32

- Potrafisz nas stąd teleportować? - *Syknęła do Lei.*

Leanna - 2009-09-21 14:19:43

Umiem, ale najpierw muszę dokończyć te zaklęcie. Powiesz mi kiedy możemy się teleportować, rzucę zaklęcie do końca i znikniemy. *Odsyknęła, a ciemność wokół nich zmniejszyła się. Naokoło Lei była błękitna poświata, a płomyki zaczęły nabierać mocniejszej barwy.*

Corson - 2009-09-21 14:49:33

Dobry Corson nagle z zawrotną szybkością lpolceciał w stronę złego Corsona. Przez chwilę nastała cisza. Wokół panowała nieprzenikniona ciemność. Nic się nie działo. Czas jakby ustał i nie miał zamiaru ruszyć. Twarze czarodziejek oświetlała jedynie poświata utworzona wokół rąk Leanny. W pewnym momencie coś sie zaczęło jednak dziać. Przy ścianie z podłogi wystrzelił słup światła, w którym można było dostrzec sylwetkę Corsona.
- Niestety ja muszę się już połączyć z źródłem. Za życia wyznawałem wiarę w to, że to samo źródło wszechświata nasta stworzyło. Mam jednak prezent. Berło Przeciwieństw dla Megery i cząstka mojej mocy światła dla Leanny. Cząstka mocy światła łączy się z różdżką posiadacza, a w połączeniu z Berłem Przeciwieństw będziecie mogły rzucać bardzo potężne czary. Aha... jeszcze jedno. Skrawek mojego ciała posłuży wam do zrobienia eliksiru energii, który doda wam siły magicznej do zaklęć oraz siły witalnej na okres jednego dnia. Do widzenia za jakieś sto lat.- Powiedział z uśmiechem Corson i zniknął wraz z światłem. Komnata zaś była oświetlona przez pochodnie. Przed Megerą i Leanną pojawiły się w powietrzu trzy rzeczy: czarna pięknie wykonana różdżka, mała kula światła oraz kawałek ludzkiej skóry. Wszelkie bariery i zaklęcia znikł z tego miejsca. To koniec podróży czarodziejek jak i życiowej podróży Corsona.

//Postanowiłem odrobinkę skrócić sesję. Meg otrzymała różdżkę, Lea moc, a oie skórę Corsona.//

Leanna - 2009-09-21 14:55:58

*Poświata zniknęła. Lea stała z szeroko otwartymi oczami i lekko otwartą paszczęką. Nie wierzyła co się stało.*

[To na kiego grzyba, ci było nas ciągać przez te wszystkie potwory?]

Corson - 2009-09-21 20:27:04

[Żebyście zniszczyły kamienie, które powodowały powolne zanikanie dobrego Corsona]

Megera - 2009-09-21 23:19:29

*Przez dłuższą chwilę wpatrzywała się w trzy przedmioty. Potem jej twarz przybrała zacięty wyraz. wyciągnęła rękę w kierunku berła.* - Giń... - *w tym jednym słowie zlał się cały jej gniew, chęć zemsty i ból. Pozostała jej tylko rozpacz. Kawałek drewna momentalnie zamienił się w proch. Megera osunęła się na kolana i odrzuciwszy głowę do tyłu wydała z siebie przepełniony żałością, tesknotą i bólem straty smoczy ryk, aż ściany się zatrzęsły. W tym jednym jęku zawarta została również pamięć o przyjacielu, który odszedł i cześć dla niego... Ten dzwięk przenikał do szpiku kości każdą istotę żyjacą, znajdujacą się w pobliżu. Tak smoki żegnają swoich bliskich. Z czcią i honorem. A potem nastała cisza, spokojna, niezmącona, niczym wieczny sen. Ostatnie pożegnanie. Megera opadła bezwładnie na podłoge, lecz nim doknęła posadzki, zniknęła w czarnym ogniu. I słychać było tylko szept płomieni;

"Hac in hora
sine mora
corde pulsum tangite,

Quod per sortem
sternit fortem
mecum omnes plangite...".

*

Leanna - 2009-09-22 07:15:25

*Zamknęła paszczękę. Z torby wyjęła pustą fiolkę. Złapała do niej kulę energii.* Teraz jeszcze jej nie potrzebuję. *Powiedziała szeptem. Spojrzała na trzecią rzecz. Podeszła do skóry. Wyjęła drugą fiolkę i schowała do niej skórę.* Nie wiem co ja mam z tym zrobić, ale wymyślę... *Kilka łez popłynęło z jej oczu.* Żegnaj, Corsonie. *Wyszeptała znikając w zielonym dymie i płomieniu zabierając przedtem wszystkie swoje rzeczy z komnaty.* Będzie nam cię brakowało... *Odbiło się jeszcze echem po pomieszczeniu.*

www.styles.pun.pl www.narloch.pun.pl www.alchemyrpg.pun.pl www.wsztokd.pun.pl www.parafia-izabelin.pun.pl