Lwy Gryffindoru zapraszają...
*Na niebie zbierały się ciemne chmury. Z zachodu zerwał się zimny wiatr, targając szatami postaci stojącej na środku Areny.* - Sonorus...-* cichy, aksamitny,
głos Megery nabrał mocy.* - Dzisiaj będziemy świadkami pojedynku Corson'a i Leanny. Proszę, by to była czysta i uczciwa walka, zgodna z regulaminem pojedynków oraz kodeksem honorowym. Starcie będę nadzorować ja. Zawodnicy, zajmijcie miejsca! Niechaj rozpocznie się pojedynek! - * Słowa potoczyły się echem po Arenie. Powiedziawszy to- Megera cofnęła zaklęcie głosu i zniknęła w czarnych płomieniach, teleportując się, na swój własny sposób, do loży.*
______________
Kolejność pisania:
1. Leanna
2. Corson
Punkty:
Leanna- 0
Corson- 0
Goście, wiedz, że ja wiem. Mnie się praktycznie nie da zaskoczyć...
Offline
*Wyszła na arenę ubrana w długie czarne spodnie, czerwoną koszulkę, czarny sweterek oraz szkolną szatę. Ukłoniła się Corsonowi i cicho powiedziała.* Powodzenia. *Stanęła w gotowości do pojedynku. Miała na ustach lekki uśmiech ale wiedziała, że z Corsonem nie wygra. Wycelowała różdżkę w przeciwnika czekając na znak do rozpoczęcia pojedynku.*
Ostatnio edytowany przez Leanna (2009-08-21 19:18:37)
Offline
*Wyszedł na arenę ubrany w białą opiętą koszulkę na ramiączkach i dżinsowych spodniach. Na ramionach miał szkolą czarną szatę. Corson swój wzrok utkwił w spojrzeniu Leanny. Ukłonił się jak nakazywały zwyczaje pojedynków, a następnie dotknął końcem różdżki swojego czoła tylko po ty by wykonać nią ruch jakby coś strącał.*Powodzenia.*Rzekł zimnym i stanowczym głosem. W zasadzie to się nawet nie bał przegranej, która mogłaby nastąpić jedynie poprzez potknięcie. Szczerze wątpił w to, że ma mniejsze umiejętności magiczne. Wycelował koniec różdżki w Leannę.*Kobiety pierwsze.*Powiedział ponownie tym samym tonem.*
Offline
*Megera kiwnęła głową.* - Zaczynajcie!
_____________
Kolejność pisania:
1. Leanna
2. Corson
Punkty:
Leanna- 0
Corson- 0
Goście, wiedz, że ja wiem. Mnie się praktycznie nie da zaskoczyć...
Offline
Protego.*Powiedział spokojnie i machnął różdżką tak jakby odbijał paletką piłkę od pingponga.*Pokażę ci wizję samej śmierci.*Powiedział głośno i wycelował koniec różdżki w Leannę.*Umbra spiritus atrox obitus!*Krzyknął a jego głos poniósł się magicznym echem. Zaklęcie stworzone przez Corsona po trafieniu wywołuje wizję śmierci celu u właśnie celu. Wizja ukazuje dokładniej tortury ciała, a następnie długą śmierć. Czar w swoim działaniu ma psychicznie torturować ofiarę i sparaliżować jej psychikę. Zwykłym czarem Protego nie da się tego zaklęcia sparować, a jedynie bardzo silna wola może zniwelować skutek zaklęcia.*
//Moja postać uważa, ze takie tortury są gorsze niż tortury cielesne//
Offline
*Uroki Leanny odbiły się od tarczy Corson'a, która jednak, pod wpływem drętwoty- została rozbita. Czarna smuga wystrzeliła z różdzki chłopaka i pomknęła w stronę dziewczyny. Wtem walczących dobiegło warknięcie, a zaklęcie Corson'a pochłonęły czarne płomienie. To Megera zerwała się z miejsca i interweniowała.* - Czyż nie Ty stwierdziłeś niedawno, że zabronione są wszelkie czary, które uderzają w umysł przeciwnika?! Jeszcze jeden takowy wyskok, a będę zmuszona Cie zdyskwalifikować! Kontynuujcie. - *Usiadła z powrotem na krześle.*
_____________
Kolejność pisania:
Corson
Leanna
Punkty:
Leanna: 11
Corson: 10.
Goście, wiedz, że ja wiem. Mnie się praktycznie nie da zaskoczyć...
Offline
Ja nic takiego nie powiedziałem.*Mruknął i wycelował koniec różdżki w Leannę.*Vena coactum ventus.*Rzekł skupiając się na zaklęciu. Ów czar w trakcie lotu skupia wokół siebie siłę wiatru, a po zderzeniu z celem odpycha go. Siła odepchnięcia zależna jest od odległości jaką musi pokonać zaklęcie, ponieważ im dłużej leci tym większą siłę może w sobie skupić. Po wypowiedzeniu inkantacji Zaklęcia Wiatru w jego myślach utworzyły się już dwa zaklęcia, których miał zamiar użyć niewerbalnie. Te dwa zaklęcia to Rictusempra i Depulso.*
Offline
Oppungo. *Powiedziała cicho. Po krótkiej chwili dodała.* Impedimento. Mimblewimble.
Offline
*Rozćwierkane ptaszki pomknęły sznureczkiem w stronę chłopaka. Jednego z nich trafiło Zaklęcie wiartu, drugiego promień Rictusempry, a Zaklecie odpychające zmiotło resztę, tym samym torując drogę Impedimencie i Mimblewimble. Oba te zaklęcia uderzyły Corsona w pierś, spowalniając jego ruchy, oszałamiając oraz dezorientując go. Zachwiał się i upadł na kolano - przez Impedimentę - bardzo niezdarnie podpierając się rękami. Na szczęście- cudem udało mu się utrzymać różdżkę.*
___________
Kolejność:
Corson
Leanna
Punkty:
Leanna- 16
Corson- 11
Goście, wiedz, że ja wiem. Mnie się praktycznie nie da zaskoczyć...
Offline
*Odetchnął i potrząsnął głową. Powoli wstał i wycelował różdżkę w Leannę.*Fragilitas*Powiedział. Czar osłabienia miał na celu osłabić organizm celu, aby czuł się tak samo jakby był podczas przeziębienia.*Vena ignis.*To zaś zaklęcie powodowało wystrzelenie z końca różdżki ciągłego strumienia ognia. Corosn końcem różdżki zaczął zataczać koło i tak samo ogień wystrzelony z różdżki miał otoczyć Leannę.*Finite...*Wskazał na siebie różdżką*...effectus.*Skończył inkantację. Finite effectus miało na celu niwelowanie skutki wrogich czarów np. dezorientujących, łaskoczących itp. prócz rozbrajających i oszałamiających. *
Offline
Protego. *Powiedziała spokojnie ale na Corsonowe czary pewnie mało to by pomogło.* Rictusempra. Expelliarmus. *Dodała.*
Offline
*Tarcza Leanny odbiła jednak zaklecia Corson'a bez trudu. Nim chłopak zdołał sie osłonić, Zaklęcie Łaskotek trafiło go w pierś, powodując niekontrolowany atak śmiechu, co znów powaliło go na kolana. Czar rozbrajający również spełnił swoje zadanie: jego różdżka zakreśliła przepiękny łuk w powietrzu i wylądowała dobre dziesięć metrów od właściciela. Megera podniosła się z krzesła, a jej głos potoczył się echem po Arenie.* - Koniec pojedynku! Leanna zwycieżyła w pięknym stylu! Gratuluję! Szkoda jedynie, ze trwało to tak krótko...- *machneła ręką, zdejmując z Corsona klątwę.* - W porządku? - *zapytała chłopaka, podchodząc do walczących.*
___________
Punkty:
Leanna- 13
Corsnon- 3.
Goście, wiedz, że ja wiem. Mnie się praktycznie nie da zaskoczyć...
Offline
Gdyby nie małe osłabienie przez to, że ostatnio mało śpię to bym wygrał.*Powiedział przez zaciśnięte zęby.*Gratuluję.*Powiedział z sykiem, który był spowodowany małym bólem w boku.*Ehh... teleportacja.*Powiedział i zaczęły go okrążać spiralnie świecące kule, które poruszały się coraz szybciej, aż z małym pyknięciem zniknęły wraz z Corsonem, który pojawił się przed wejściem do namiotu, w którym uczestnicy zwykle przygotowywali się do walki.*
Offline
*Stała tak nie wierząc w to co ujrzała.* Jak... Jak to możliwe...? *Wyjąkała szeptem.*
Offline